Milena |
Wysłany: Czw 11:42, 20 Maj 2010 Temat postu: no własnie, wstyd się przyznać, a z kimś porozmawiać muszę |
|
Dziewczyny,
Znalazłam to forum dzięki innej stronie, widzę, że nie ma tu zbyt wielu postów, ale może chociaż wy mi odpiszecie. Tylko błagam, bez moralizowania, sama je sobie potrafię zafundować, ale na uczucia nic nie poradzę. Nie moge z nikim porozmawiać szczerze wiem, bo próbowałam.
Spóźnił mi się okres o 4 dni i zrobiłam test, wyszły dwie kreski. następnego dnia dwie bardziej wyraźne kreski... Wątpliwości nie mam, ale poczekam jeszcze na wizytę u ginekologa w przyszłym tygodniu. Zacząć jednak wypadało od tego, że raz już byłam w ciązy. Wtedy byłam w takiej rozpaczy, że nie wychodziłam z domu i cały czas płakałam, byłam spuchnieta od płaczu. Byłam na drugim roku swoich kolejnych studiów, nareszcie tych, na które chciałam się dostać. Miałam swietnego faceta, z którym planowaliśmy wspaniałe podróże i wszystko było najlepszą z możliwych studencką młodością. Rozpaczałam, nikt nie mógł mnie zrozumiec, wszyscy mnie obwiniali. Po wizycie u lekarza okazało się, że dziecka nie ma, jest pęcherz płodowy, jest hcg wysokie, ale został tylko pęchęrzyk żółtkowy. Musiałam miec zabieg. To była ulga, los podarował mi drugą szansę.
Po zabiegu nachodziły mnie jednak przeróżne uczucia, poczucie winy wstydu, żalu. Strach, że coś ze mna jest nie tak,irracjonalny strach że ja mogłam wywołać swoją rozpaczą ten dziwny nawet dla ginekologów przypadek... i gdzieś tam we mnie tliło się to podskórnie. że to moja wina i zadawałam sobie pytanie, czy będę mogła miec dzieci,a przecież będę kiedyś chciała.
Jestem cały czas z tym samym chłopakiem, od roku mieszkamy razem i jest mi koszmarnie trudno. Zastanawiałam się, czy się z nim nie rozstać. Juz nie jest ta sama osobą. I stało się, jestem w ciąży. W pierwszym momencie ucieszyłam się, że jednak moge mieć dziecko. Ale potem katastrofa... Nie moge pozbyc się uczucia przerażenia. boje się wszystkiego, porodu, ślubu, późniejszej odpowiedzialności na całe życie, tego, że juz nigdy nie będę miała swojej niezależności, boję się, że stracę kontakt z przyjaciółmi, nikt z nich nawet nie mysli o dziecku... Nie stosowalismy zabezpieczeń innych niz kalendarzyk i stosunek przerywany, wiedzieliśmy doskonale jak zawodna to metoda. Mój chłopak ma bardzo dobrze płatna pracę, mamy gdzie mieszkać, obie rodziny się cieszą....
Dlaczego ja nie moge się cieszyć???? czuje wstręt do siebie, do swych obolałych piersi, do faktu, że jest we mnie.... proszę nie potępiajcie jak wszyscy... że jest we mnie coś obcego. Nie potrafię poczuć się mamą, to słowo jest dla mnie obrzydliwe, niedobrze mi ciągle, a juz najbardziej na myśl o seksie, rozmnażaniu, życiu płodowym ludzi i zwierzat. czuję się groteskowo i absurdalnie i potwornie mi źle. nikt nie chce tego słuchać, wszyscy chcieliby usłyszeć, że cudownie mi poczuć się mamusią i juz kupuję skarpetusie dla dzidziusia, a ja nie wiem, czy potrafię pokochać swoje dziecko, czuje do niego przerażająca niechęć, obcość, strach....
Czuje sie fatalnie. Marzę o poronieniu, a poczucie winy daje mi popalic za te marzenia. chyba dostaje depresji. przestaje rozmawiac z ludźmi. nic nie potrafie zrobić, chcę tylko leżeć. Własnie miałam zacząć pracę, ale jak teraz???? Nie mogę spac w nocy, mam koszmary wierce się i wstaję, czuję sie potwornie sama, nie dlatego, że nikogo przy mnie nie ma. Ale nikt z nich nie rozumie mnie i nie chce tego słuchac. Potępiaja mnie.....
ja nawet nie lubie dzieci , zawsze mnie denerwowały. Chciałam zostać naukowcem, kobieta sukcesu, bez względu na to, jak idiotycznie to nie brzmi. Zawsze byłam feministką, która walczyła z dyskryminacją kobiet. a tu teraz ja będę siedziec w domu, a ojciec dziecka będzie się spełniał w pracy. typowy polski dom. tylko, że ja tego nie chcę!!! czuję, jakby moje życie się skończyło. a teraz ktos próbuje wtłoczyc mnie w te ramy, których tak bardzo nie chciałam. Dla mnie problemem będzie nawet to, że ja nie chce zmieniąć nazwiska przy slubie i nie zamierzam tego robić.
Skasować???? Czy wysłać?...Wysle... |
|